15/07/2007 - Zoo w Chorzowie
Było po prostu wspaniale. Jak się zaczęło? Tomek z Karoliną rzucili hasło w tygodniu, że w weekend trzeba coś zrobić, no i zrobiliśmy - trafiliśmy do ZOO. Plan był ambitny - przyjedziemy, wsiądziemy na kolejkę linową i po odbyciu przejażdżki po całym kompleksie pójdziemy spacerkiem w miejsca, które nas interesują. Nie udało się!
Kolejka linowa była nieczynna, ale ku naszemu zaskoczeniu, za 3 PLN od osoby mogliśmy przejechać się od początku kolejki linowej do przystani w zaprzężonym powozie, co za 6 PLN od osoby dało nam szansę przejechania parku do okoła. Wysiadaliśmy przed wejściem do ZOO. Upał był okropny i gdyby nie to, że przed wyjazdem do Chorzowa Tomek zabrał nas na giełdę w Wapiennicy, to pewnie topił bym się jak ten asfalt, chodząc po parku i ZOO w długich spodniach. Błeee. Było wystarczająco ciepło w krótkich. Asfalt faktycznie topił się pod stopami, a koniki odgniatały swoje podkowy na zawsze znakując swój teren. ZOO jest ogromne i ku mojemu zdziwieniu, jest tam naprawdę dużo gatunków zwierząt i nie jest to atrakcja tylko dla dzieci.
Widzieliśmy wszystko, zaczynając od egzotycznych ptaków, przez gady, żyrafy, małpy, strusie, nosorożce, lwy, a na bardzo komunikatywnych niedźwiadkach kończąc. To był pocieszny widok - 5 niedźwiadków wyciągających łapki do góry w błagalnym geście, aby tylko dostać kawałek bułki, albo kilka chrupek. Żyrafa także zachowywała się bardzo przyjaźnie - wymachiwała tym swoim długim językiem, pochłaniając wszystko co zdumiona publiczność zdołała podać. Najbardziej przeraźliwy ze wszystkich był chyba hipcio. Ziewał sobie co jakiś czas w swoim baseniku ukazując przerażonym dzieciom swoje kły... dobre sobie... raczej obrzydliwe, ociosane kołki.
Zwierzęta były raczej przyjazne, większość wylegiwała się leniwie w słońcu. Nosorożce, kotowate, węże i małpy były niezwykle leniwe, prawie jak martwe leżały sobie spokojnie nie zwracając kompletnie uwagi na odwiedzających. Dla nich to codzienność, a dla nas prawdziwa przygoda. W każdym razie - warto odwiedzić ZOO w Chorzowie. Z pewnością tam wrócimy! Nie raz!