18/02/2007 - Wyprawa na Skrzyczne
18 lutego Krzysiek zabrał nas do Sczyrku, na małą górską wyprawę. Juź zapomniałem jak to jest mieć góry na wyciągnięcie ręki. Poraz pierwszy od długiego czasu miałem szansę znaleźć się na wysokości ponad 1200 metrów... pierwszy raz od dawna miałem teź szansę odmrozić sobie tyłek. Oba wyzwania zakończyły się spektakularnym sukcesem! Dla tych, co są daleko i zapomnieli jak to jest (... odmrozić sobie tyłek), polecam lodowaty prysznic. To i tak połowa sukcesu, bo prysznic da się wyłączyć w dowolnym momencie i nie ma ujemnej temperatury. Tam sie nic nie dało wyłączyć, ale i tak było warto... dla samych widoków... śnieźnyuch zasp i promieni słońca przedzierających się między gęstymi gałęziami zmarzniętych drzew.
Na szcyt rzecz jasna wjechaliśmy kolejką składającą sie z dwuch etapów, bilet kosztował mniej niż bilet do UGC Cinemas na Parnell Street (takie dosyć popularne kino w Dublinie), a sam seans trwał kilka godzin i był naprawdę pełen emocji. Smak grzanego wina z korzeniami w schronisku, po wyziębieniu całego organizmu jest nieporównywalny do czegokolwiek innego. Po dwóch kubkach takiego przysmaku już nie chce się wracać do domu. Poniźej zamieszczamy kilka zdjęć, które udało sie zrobić trzęsącymi dłońmi.
